To, że odkładasz naukę na jutro, które nigdy nie nadchodzi, nie wynika z lenistwa. To po prostu mechanizm psychologiczny, który, wbrew temu, co mogłoby się wydawać, dotyczy większości osób, które przygotowują się do dużych egzaminów. Zwlekanie pojawia się wtedy, gdy zadanie wydaje się dla Ciebie zbyt przytłaczające, zbyt abstrakcyjne lub kojarzy Ci się z dyskomfortem. Na szczęście można to przełamać, jeśli zrozumiesz, dlaczego tak robisz. Sprawdź, jak ustawić swoją pracę tak, by mózg nie sabotował Twoich planów.
Zacznij od zmiany skali zadania
Badania Steel (2007) pokazują, że odkładamy rzeczy, które postrzegamy jako zbyt duże lub abstrakcyjne. A matura właśnie taka jest: długa, wieloetapowa i nie da się jej zrobić już dziś. Dlatego warto rozbić naukę na moduły. Zamiast uczyć się biologii (tak po prostu, bez pomysłu), zaplanuj 30 minut nauki na budowę DNA, 30 minut na jedno zadanie otwarte i 10 minut na powtórki z wczoraj. Pamiętaj, by między każdym takim blokiem zrobić sobie krótką, choćby i 5-minutową przerwę.
Takie małe kroki zmniejszają opór, bo wiesz, że nie będzie to żmudna próba przebrnięcia przez notatki i książki przez cały wieczór. Mogą Ci w tym także pomóc kursy maturalne online, bo rozbijają naukę na małe przejrzyste kroki. A to szalenie ważne, bo jednym z głównych powodów, dla których prokrastynujemy, to po prostu bycie przytłoczonym ilością materiału.
Zrób pierwszy krok
Neuropsycholog Timothy Pychyl (2013) pokazał, że odkładanie wynika z chęci uniknięcia dyskomfortu tu i teraz, a nie z realnej oceny obowiązków. Oznacza to, że Twój mózg wcale nie boi się całej matury, tylko boi się tego, że to akurat dziś musisz usiąść do trudnego tematu. Da się to jednak bardzo łatwo obejść. Wystarczy, że na pierwszy krok wybierzesz coś, co będzie tak proste, że aż nie da się temu odmówić.
Zamiast robić cały arkusz zadań z matematyki, to zrób sobie jedno proste postanowienie: „dziś otwieram arkusz i rozwiązuje jedno zadanie”. I to wbrew pozorom bardzo często wystarczy, by Twój mózg wszedł w rytm, bo umysł właśnie zareagował na impuls rozpoczęcia, a nie wielkość całego zadania. Jest jeden bardzo prosty powód, dla którego to działa: kiedy już zaczniesz, to poziom stresu spada, a Twój mózg widzi, że jednak nie było to takie straszne i da się to zrobić.
Pracuj w rytmie, który jest realny
Prokrastynacja często wynika także z jeszcze jednej rzeczy. Mianowicie często zakładamy, że jak już usiądziemy coś zrobić, to zajmie to 3 godziny. Badania Baumeistera nad siłą woli pokazują, że im bardziej założysz sobie nierealistyczny plan, to szansa na to, że nie zaczniesz go wcale, zwyczajnie wzrośnie. Realny rytm, który naprawdę da się utrzymać, to np. 30 minut pracy i 5 minut przerwy. Po trzech takich sesjach robisz sobie dłuższy odpoczynek. Kilka takich sesji dziennie i nagle okazuje się, że motywacja do kolejnych takich sesji rośnie.
Powiedz głośno, co zamierzasz zrobić
Inne badania z kolei (Gollwizter 2019) nad tzw. intention implementation pokazały, że publiczne zadeklarowanie działania zwiększa prawdopodobieństwo, że je wykonasz i to aż o kilkadziesiąt procent. Co więcej, wcale nie muszą to być rozdmuchane deklaracje. Wystarczy, że powiesz nawet znajomemu, że dziś do 17 uczysz się lektury Lalki. Tworzy to lekki nacisk psychologiczny, ale taki, który pomaga, a nie taki, który paraliżuje.
Artykuł sponsorowany
Cześć! Nazywam się Kinga Baran i jestem dumna twórczynią witryny katowiceperspektywa.pl. Moja pasja do dziennikarstwa i głębokie zainteresowanie moim lokalnym społeczeństwem skłoniły mnie do stworzenia tej strony. Na co dzień staram się postrzegać naszą lokalną rzeczywistość z różnych perspektyw i dzielę się tym poprzez moje artykuły. Wierzę, że każde miejsce, niezależnie od tego jak dobrze je znamy, ma